ARCHITEKTURA HITLEROWSKICH NIEMIEC.
Niemcy Adolfa Hitlera miały jedynie 12 lat na przedstawienie swoich architektonicznych koncepcji z czego sześć przypadło na czas wojny - trudno więc zanalizować ten fenomen dokładnie.
Wydaje się jednak , że wzajemne związki miedzy ideologicznymi podstawami Rzeszy a jej architekturą, właśnie ze względu na tak krótki czas są szczególnie jasno widoczne. Po prostu - możemy obserwować "wykluwanie" się hitlerowskiej architektury, nigdy nie dane nam będzie (i dobrze) zobaczyć jej w fazie dojrzalej.
Adolf Hitler był niespełnionym architektem - dlatego być może ta właśnie dziedzina sztuki była mu szczególnie bliska, jednakże warto zaznaczyć, że Rzesza jako państwo "totalne" starało się określić zasady w każdej dziedzinie życia,
a w kulturze przede wszystkimNie ulega kwestii , że ów "totalizm" życia społecznego był dla Niemców pociągający - doskonale te mechanizmu omówił Erich Fromm w doskonałej książce "Ucieczka od wolności".
Jednakże, wydaje się, że oprócz owego "totalizmu" siłą hitleryzmu była jego niejednoznaczność, lub, można by rzec - wewnętrzna sprzeczność.
Doktryna hitlerowska nie była bowiem ani jasna, ani dogmatyczna ani stała - być może zresztą żadna władza , która stara się być powszechnie akceptowalną nie może być zby
t dogmatyczna.W ideologii Trzeciej Rzeszy najbardziej
uderzające jest wymieszanie elementów w zasadzie ze sobą sprzecznych - podstawową taką sprzecznością, która będzie miała dokładne przełożenie na architekturę, jest sprzeczność między wysoko rozwiniętym państwem przemysłowym - z rozbudowaną siecią dróg, z "ludowym" samochodem, z wielkimi zakładami przemysłowymi, a wizją sielskiej, czysto agrarnej Rzeszy , która nastanie po wojnie.Architektura narodowo-socjalistyczna, w pierwszym momencie definiowała się
jako negacja architektury republiki Weimarskiej - to co wydawało się wyrazem niemieckiego ducha - racjonalizm architektury bauhausu, zostało odrzucone jako "baubolschewismus". tu pierwszy raz ujawniają się paradoksalne aspekty hitlerowskiej ideologii : zarzucono bowiem architekturze przed hitlerowskiej "internacjonalizm", i to jest zrozumiale, ale zarzucono też oparcie się na przesłankach ekonomiczno-racjonalnych. W kraju w którym istniał i rozwijał się nowoczesny przemysł zarzut "ekonomizmu" może dziwić, chyba że z uwagą prześledzimy pracę Marka Tabora "Ezoteryczne źródła nazizmu" - wtedy, być może nasze zdziwienie będzie mniejsze.Na pierwszy rzut oka wydaje się, że zaprzeczeniem architektury "ekonomiczno-racjonalnej", i międzynarodowej powinna być architektura :
irracjonalna i narodowa, powinna - czy jednak rzeczywiście architektura nazistowska taka była?Podstawową kwestią , która może nas zdziwić (ale tylko wtedy gdy pominęliśmy początek tego rozdziału) jest niejednoznaczność architektury hitlerowskiej - albo , co może będzie bardziej precyzyjne - jej wielotorowość.
Za Michałem Kostaneckim wyróżnimy trzy takie podstawowe "style": "chłopsko-rękodzielniczy" w architekturze mieszkaniowej - przede wszystkim w budownictwie jednorodzinnym, pół-modernizm - mający zastosowanie przede wszystkim w budownictwie użyteczności pub
licznej, oraz neoklasycyzm - wykorzystywany w budynkach o charakterze monumentalnym, przede wszystkim w centralnych budowlach NSDAP.Jak widać żaden z tych "stylów" nie jest "niemiecki", wręcz przeciwnie - wszystkie są "obce".
Spróbujmy więc pokrótce je zanalizować i zastanowić się nad związkami poszczególnych "stylów" z odpowiednimi elementami hitlerowskiej ideologii.
Styl "chłopsko-rękodzielniczy", nawiązujący wprost do dokonań angielskich z połowy XIX wieku, a szczególnie do
idei takich twórców jak John Ruskin czy William Moriss. Niemcy przejęli ich idee z początkiem XX wieku, przede wszystkim w ruchu ochrony krajobrazu "Heimatschutz". Jednym z głównych przywódców tego ruchu był Paul Schultze-Naumburg, który był również twórcą teorii "Kunst aus Blut und Boden" dzięki której jako jeden z nielicznych architektów starszego pokolenia mógł "znaleźć" się w III Rzeszy nie obciążony żadną skazą z przeszłości.W kwestii politycznej ów mit "krwi i rasy"
również nie był (jak prawie wszystko wynalazkiem fuhrera) był obecny przede wszystkim w ruchach volkistowskich, bardzo silnych w Republice Weimarskiej.P
rawie całe ówczesne aktywne politycznie, nielewicowe pokolenie zafascynowane było Średniowieczem - z tym , że każdy odwoływał się do fragmentu owego mitu - i prawie za każdym razem był to inny fragment - Ruskin czy Moriss wyrażali więc bardzo powszechne w tym czasie tęsknoty, w pewnym sensie pewne elementy nazistowskiej architektury chłopsko-rękodzielniczrej czyniły to samo.Jako ciekawostkę zaznaczmy tylko,
że powojenne sukcesy gospodarcze Niemiec zostały przygotowane przez skupionych w szkole fryburskiej ordoliberałow - którzy w swych koncepcjach społecznych i gospodarczych odwoływali się wprost do średniowiecza.Tutaj dochodzimy do paradoksu o którym wspomniałem na początku rozdziału - karabiny i czołgi nie zostały przecież wytworzone w manufakturach ani w warsztatach rzemieślniczych !
Teoretycznym uzasadnieniem, czy też rozwiązaniem tego paradoksu była zapewne myśl
niemieckiego ekonomisty, Wernera Sombarta wyrażona w książce "Deutscher Sozialismus" - głosił on konieczność powrotu do wytwórczości rękodzielniczej, pozostawiając rozwinięta technologie w gestii monopolistycznego państwa.Kolejnym typem był ów 'pół-modernizm" - którego wzorcowym przykładem jest dworzec w Sztuttgarcie autorstwa Paula Bonatz'a - była to architektura nawiązująca do zredukowanego klasycyzmu początku XX wieku, jednak jej cechą najbardziej charakterystyczną była "idea siły' wyznawana przez ówczesne państwo Bismarcka i Wilhelma II. Architektura "pół-modernistyczna" była by więc swego rodzaju hybrydą nowoczesnej techniki i mocarstwowych idei II Rzeszy. Był to kierunek chyba najbardziej popularny - jego przejawem jest na przykład obecny budynek Urzędu Miejskiego w Gliwicach . Styl ten , podobny do tego który panował na początku panowania Mussoliniego we Włoszech był nazywany "stylem dyktatur",
a ponieważ w Niemczech panował on na długo przed dojściem hitlera do władzy, można pokusić się o hipotezę w myśl której architektura może w określonych przypadkach na tyle trafnie odzwierciedlać mentalność społeczną , że jest w stanie antycypować jej dalszą ewolucje !!!.Nie
ukrywam, że taka hipoteza, gdyby można było ją dowieść, stałaby się fundamentalnym uzasadnieniem mojej pracy - póki co jednak nie ma na to dostatecznych dowodów.Doszliśmy teraz do trzeciego, najbardziej monumentalnego, i być może najbardziej "osobistego" typu hitlerowskiej architektury - architektury oficjalnych budowli władz III Rzeszy, tego specyficznego
neoklasycyzmu, którego wyznawcą był Adolf Hitler. tacy architekci jak Ludwig Troost, Ludwig Ruff czy wreszcie Albert Speer byli nie tylko architektami Hitlera, byli jego ukochanymi architektami, wręcz przyjaciółmi. Trzeba od razu powiedzieć, że decyzja o przyjęciu tego właśnie stylu jako oficjalnej architektury III Rzeszy była osobistą decyzją Fuhrera, i w tym kontekście (w przeciwieństwie do "architektury dyktatur") można by rzec, że neoklasycyzm jest "niewinny" - wszak skłonni jesteśmy utożsamiać klasycyzm z demokratyczną architekturą Grecji czy republikańskiego Rzymu - i niech tak pozostanie.Z trzech wymienionych "stylów" tylko neoklasycyzm
nie posiadał rzetelnego ideowego fundamentu, i można domniemywać (szczególnie w świetle projektów Speera) że gdyby Rzesza potrwała jeszcze chociaż dwadzieścia-trzydzieści lat to zniknąłby lub zmienił się w kierunku "neo-pół-modernizmu".Jednakże, trzeba też zaznaczyć że na "Pierwszej Niemieckiej Wystawie Architektury i sztuki Rękodzielniczej" w Monachium w !938 roku to właśnie hitlerowski
neoklasycyzm był stylem dominującym, jak gdyby "wygrał" on walkę z dwoma pozostałymi...Mogło to wynikać z jednej strony z osobistych preferencji Fuhrera, z drugiej zaś z ewolucji jaką przechodził ruch nazistowski, który po tzw. Nocy długich noży stawał się coraz mniej rewolucyjny, a coraz bardziej drobnomieszczański.
Ciekawe jest to , że architektura "chłopsko-rękodzielnicza", choć nigdy nie stała się głównym nurtem w architekturze III Rzeszy, to wniosła do niej wkład niepodważalny - związała budynek z krajobrazem. Normą stało się dostosowywanie materiałów i form do miejscowych, tradycyjnych sposobów budowania. Także obiekty inżynierskie, jak autostrady czy mosty były kształtowane niezwykle malowniczo, i pięknie wpisywały się w krajobraz, w pewnym sensie dopełniając go (np.
Most autostrady Chemnitz-Drezno).Również ewolucja hitlerowskiego
neoklasycyzmu przebiegała w kierunku redukcji architektury na rzecz urbanistyki - takie budynki jak Zappelifeld w Norymberdze, autorstwa Alberta Speera pokazują jak monotonne stosowanie tych samych elementów architektonicznych , w tym przypadku kolumnady, sprawia, że obiekt przestaje być celem samym w sobie, a staje się tylko częścią większej całości. Oczywiście taka zmiana skali architektury ma bardzo konkretne cele polityczne - stwarza ramy dla mas ludzkich, dla wieców, pochodów i manifestacji. "Jednostka niczym..." można by rzec, można by - gdyby nie architektura "chłopsko-rękodzielnicza", gdyby nie popierane przez władze budownictwo jednorodzinne . Wielka , przytłaczająca skala inwestycji miejskich przeciwstawiona jest subtelnemu wpisywaniu się w krajobraz...Jaka więc była architektura III Rzeszy, i czy rzeczywiście jej formy były adekwatne do ustroju politycznego tego państwa ?
Wydaje mi się, że starałem się obiektywnie przedstawić kierunki architektury hitlerowskiej, pozostającej w bardzo ścisłym związku z ideami społeczno-politycznymi które panowały w tamtym czasie w Niemczech. Związki między architekturą a ideami politycznymi był wręcz uderzający - niejednoznaczność i wewnętrzne paradoksy ustroju III Rzeszy odpowiadały niejednoznaczności i wewnętrznym paradoksom jej architektury. Obraz, który przedstawiłem jest obrazem sielankowym - jednakże brak w tym tekście odniesień do zbrodniczych aspektów hitleryzmu, nie świadczy o tym że je lekceważę
!Gdy na początku pisałem o swego rodzaju populizmie hitleryzmu, o tym , że jako ustrój totalny starał się przypodobać wszystkim obywatelem Niemiec nie uczyniłem jednego, bardzo ważnego zastrzeżenia - hitlerowskie Niemcy wykluczyły część swoich obywateli z bycia Niemcami, i dlatego architektura III Rzeszy w żaden sposób nie odnosi się do zb
rodni.